Dzięki interwencji Marceliny Zawiszy i Jerzego Przystajki z partii Razem warszawska prokuratura okręgowa wszczęła postępowanie przeciwko Ministerstwu Zdrowia. Śledczy sprawdzają, czy pracownicy przyjęli korzyść majątkową od koncernów farmaceutycznych. Grozi za to do 10 lat więzienia.
Marcelina Zawisza, Jerzy Przystajko
Prokuratorzy wezmą pod lupę działania pracowników Ministerstwa Zdrowia. Korporacje farmaceutyczne miały przekupić ich w zamian za zachowanie refundacji produkowanych przez nich leków.
— Mówimy o milionach złotych, które zostają przerzucone z kieszeni pacjentów na konta wielkich korporacji farmaceutycznych. Ministerstwo i jego pracownicy muszą działać w interesie Polek i Polaków, a nie zachowywać się jak przedstawiciele wielkich korporacji farmaceutycznych — wyjaśnia Jerzy Przystajko z Razem.
Przedstawiciele partii zapowiadają, że nie zamierzają składać broni. - Nacisk działa. Prokuratura postanowiła, że nie będzie się kompromitować i jednak sprawdzi co się dzieje w ministerstwie zdrowia — mówi Marcelina Zawisza z Zarządu Krajowego Razem. — Niestety śledztwo nie obejmie sprawdzenia, czy nie doszło do nadużycia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego. Bez tego śledztwo prokuratury będzie niepełne. Będziemy składać pismo do prokuratury w tej sprawie. Nie odpuścimy. Chodzi o życie i zdrowie pacjentów i pacjentek.
Partia Razem już w sierpniu złożyła wniosek o zbadanie nieprawidłowości w Ministerstwie Zdrowia. Tamten wniosek został jednak odrzucony przez prokuraturę. — Prokuratura postanowiła nie wszcząć śledztwa, ponieważ wysłała zapytanie do ministerstwa zdrowia, a ministerstwo odpisało, że żadnych nieprawidłowości nie ma! I śledczy uwierzyli na słowo — relacjonuje Zawisza.
Za przyjęcie korzyści za zachowanie lub naruszenie obowiązującego prawa grozi do 10 lat pozbawienia wolności.