Rząd chwali się, że powszechne szczepienia ochronne przeciw koronawirusowi są już na ostatniej prostej, tymczasem tylko nieco ponad połowa seniorów w wieku 70+ została zaszczepiona pełną dawką. Partia Razem przeprowadziła kontrolę realizacji szczepień w podwarszawskich gminach i interweniuje w tej sprawie.
– Dbanie o zdrowie i bezpieczeństwo, szczególnie tych najbardziej narażonych na ciężki przebieg zachorowania z powodu SARS-CoV-2, to obowiązek państwa. Osoby powyżej 80. roku życia mogły się szczepić od stycznia, siedemdziesięciolatkowie od początku lutego. Mamy koniec maja, więc zaszczepieni powinni być wszyscy chętni seniorzy, a nie tylko 60% – przekonywała Magdalena Biejat z partii Razem, posłanka Klubu Lewicy, na dzisiejszej konferencji prasowej w Legionowie. Dodała, że średnia wyszczepienia seniorów w Unii wynosi 73,1%, a w niektórych krajach, np. w Hiszpanii, to nawet 100%.
Powody, dla których tak dużo seniorów z najstarszych roczników nie zostało do tej pory zaczepionych to przede wszystkim wykluczenie cyfrowe i transportowe. Członkowie Podwarszawskiego Okręgu Razem sprawdzili, jak w praktyce wygląda transport osób niesamodzielnych do punktów szczepień w ich miejscowościach. Skontrowali sytuację w 70 gminach otaczających stolicę i zwracają uwagę na szereg niedociągnięć obecnego systemie wsparcia.
– Niektóre gminy zapewniają jedynie minimum związane z przetransportowaniem pacjenta z punktu A do B. A przecież osoby starsze czy z niepełnosprawnościami mają trudności z samodzielnym przygotowaniem się do wyjścia z domu i zejściem do samochodu. Wiele gmin zakłada, że tego rodzaju pomocy udzieli rodzina albo pomocnik medyczny. Tylko że z transportu miały korzystać przede wszystkim osoby samotne, niesamodzielne, które na taką pomoc nie mogą liczyć – tłumaczył podczas konferencji prasowej Mateusz Stefankowski z Podwarszawskiego Okręgu Razem.
– Niektóre gminy zapewniają jedynie minimum związane z przetransportowaniem pacjenta z punktu A do B. A przecież osoby starsze czy z niepełnosprawnościami mają trudności z samodzielnym przygotowaniem się do wyjścia z domu i zejściem do samochodu. Wiele gmin zakłada, że tego rodzaju pomocy udzieli rodzina albo pomocnik medyczny. Tylko że z transportu miały korzystać przede wszystkim osoby samotne, niesamodzielne, które na taką pomoc nie mogą liczyć – tłumaczył podczas konferencji prasowej Mateusz Stefankowski z Podwarszawskiego Okręgu Razem.
– Podwarszawskie gminy, takie jak Baranów czy Stare Babice, gdzie nie udziela się pomocy przy przygotowaniu i zejściu na transport na szczepienie, po prostu nie spełniają podstawowego celu, jaki przyświecał tej inicjatywie. A Warszawa (gdzie dowóz na szczepienia funkcjonuje sprawnie) nie zapewni dowozu wszystkim mieszkańcom podwarszawskich gmin dodała Biejat.
Kontrola przeprowadzona przez Razem pokazała, że problemem jest także brak wspólnych samorządowych standardów w kwestii organizacji dojazdu na szczepienie. Większość gmin zapewnia transport jedynie w swoim obrębie lub maksymalnie 20 km od swoich granic, a często ośrodek zdrowia lub inny punkt szczepień znajduje się w gminie sąsiadującej z tą, w której mieszka pacjent. Co więcej, zarówno oddelegowane do tego zadania jednostki wojskowe, jak i straż pożarna często nie dysponują pojazdami odpowiednimi do transportu np. osób z niepełnosprawnościami. Na stronie Urzędu Miasta Legionowa widnieje informacja, że 5 Mazowiecka Brygada Obrony Terytorialnej realizuje pomoc w transporcie do miejsca szczepień, ale pomoc ta nie obejmuje osób leżących. – Przepis, zgodnie z którym od 10 maja osoby z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności mają pierwszeństwo szczepienia w punktach szczepień powszechnych, jest więc de facto martwy, jeśli ktoś nie posiada własnego środka transportu – zauważył Stefankowski.
Posłanki partii Razem zapowiedziały serię interwencji w kwestii braku rzeczywistego dostępu do szczepień osób najstarszych i niesamodzielnych. – W ramach Zespołu ds. Szczepień i Promocji Zdrowia będziemy zabiegać o zmianę przepisów, aby umożliwić lepszą koordynację dowozu na szczepienia między gminami, powiatami i administracją rządową organizującą szczepienia. Bo bez wyszczepienia seniorów nie ma mowy o uzyskaniu odporności zbiorowej – mówiła posłanka Razem, Marcelina Zawisza. – Nasze okręgi weryfikują, jak wygląda transport na szczepienia w całej Polsce, podobnie jak pod Warszawą jest również na Opolszczyźnie czy w Wielkopolsce. Będziemy się więc starali namówić Związek Powiatów Polskich i Ministerstwo na spotkanie w celu ustalenia nowych, lepszych standardów transportu. Składaliśmy również interpelacje w sprawie mobilnych zespołów szczepień, które mogłyby uzupełniać prace jednostek transportowych – poinformowała Zawisza.
Konferencja posłów i działaczy Razem odbywała się przed Powszechnym Punktem Szczepień w Arenie Legionowa. – Jak widać, ten punkt otwarty 13 maja br. z wielką pompą, jest zamknięty na głucho. Żeby dowiedzieć się, kiedy można się tu zaszczepić, należy zadzwonić w ściśle określonym czasie pod numer podany na banerze – mówiła Ewa Sawicka z Podwarszawskiego Okręgu Razem. – Ja to zrobiłam. I dowiedziałam się, że w mieście, w którym niemal 1/4 mieszkańców to osoby w wieku poprodukcyjnym PPSz działa raz w tygodniu. Między 8 rano a 12 podawane są szczepionki szczepionki Pfizer, czyli zalecane seniorom, a między 14 a 15 szczepi się preparatem Johnsona, czyli szczepionką rekomendowaną osobą młodym. To nie jest zła wola samorządu. To wina rządu, który wydaje miliony na bilbordy zapewniające, że jesteśmy na ostatniej prostej szczepień, gdy po 5 miesiącach mamy ledwie nieco ponad 6 i pół miliona osób w pełni zaszczepionych.
Sposób funkcjonowania powszechnych punktów szczepień podsumował jeden z liderów Razem, poseł Lewicy Adrian Zandberg. – Takie miejsca jak Arena w Legionowie miały być wsparciem dla przychodni i szpitali wykonujących szczepienia lokalnej społeczności. Niestety nie jest to nic więcej, jak tworzenie fikcji powszechności szczepień. Powszechność szczepień nie oznacza możliwości zaszczepienia się 1 dzień w tygodniu. A tak jest w wielu tego typu punktach w całej Polsce „powiatowej”, o którą tak podobno troszczy się pisowski rząd – skrytykował Zandberg.
Poseł Razem, który pracuje w sejmowych komisjach Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii oraz Gospodarki, zwrócił też uwagę na skalę problemu wykluczenia cyfrowego i jego wpływ na organizację szczepień. – Dla większości z nas internet to podstawowe źródło informacji. Ale to nie jest ogólnopolski standard. – przypomniał Zandberg i zaproponował rozwiązanie tego problemu. – Można to zrobić od ręki, dając rachmistrzom zbierającym dane do Powszechnego Spisu Ludności uprawnienia do pytania, czy dana osoba już się w pełni zaszczepiła. Rachmistrz oczywiście nie pomoże zorganizować szczepienia i transportu, ale będzie mógł niezwłocznie wpisać do systemu informację o niemożności zaszczepienia się. I tu już rola ministra Dworczyka, żeby te informacje były dalej przetwarzane i docierały do ludzi, którzy na poziomie miasta, gminy, dzielnicy są w stanie pacjentowi udzielić wsparcia – podsumował Zandberg.