Dzisiaj w Wejherowie odbyła się kolejna rozprawa pana Rafała, mieszkańca powiatu puckiego, oskarżonego o przeszkadzanie w polowaniu. Przedstawiciele Partii Razem towarzyszyli mu w sądzie przekonani, że jego sytuacja jest jedną z dziesiątek tego typu w kraju. Dodatkowo okraszona jest wątkiem lokalnym, który szczególnie zasługuje na wyjaśnienie.
Pan Rafał rok temu przeszkodził w polowaniu. Od lat często słyszy strzały w odległości kilkuset metrów od posesji, na której mieszka i prowadzi działalność gospodarczą. Zawsze wtedy reaguje - na jego podwórzu stoją ogromne silosy ciekłym tlenem i azotem, niezbędne do produkcji w jego zakładzie.
Wiele razy zgłaszał sprawy policji. Zawsze bardzo długo czekał na przyjazd patrolu, a zgłaszane sprawy najczęściej nie miały ciągu dalszego, bo myśliwym dzisiaj w Polsce wolno więcej, niż zwykłym mieszkańcom - nawet właściciel nie może uniemożliwić polowania na swoim terenie.
Ciekawym sprawę czyni fakt, że w przeddzień zdarzenia, o które oskarżony jest pan Rafał, przyłapał on po zmroku, niemal na gorącym uczynku ustrzelenia prawdopodobnie sarny mężczyznę, który - jak się później okazało - jest miejscowym policjantem. Po przyjeździe wezwanej policji na miejsce zdarzenia patrol nie zabezpieczył zastrzelonego zwierzęcia, a sprawa się rozmyła. Następnego dnia, gdy pan Rafał ponownie usłyszał wystrzał i skierował się w jego stronę, czekał na niego myśliwy z włączoną kamerą, a wezwana policja przyjechała w ciągu kilku minut.
Sprawa stała się kanwą konferencji prasowej, którą wraz z panem Rafałem i jego adwokatem zorganizowali dzisiaj w Wejherowie działacze i działaczki Razem Gdynia.
- Lokalny aspekt tej sprawy sprawia, że ja, jako mieszkanka tej samej gminy i powiatu, mająca w rodzinie myśliwych i wiedzę o tym, jak myślistwo powinno wyglądać, jako matka, czuję się zaniepokojona bezkarnością myśliwych na naszym terenie - mówiła Magdalena Zglenicka, członkini Rady Krajowej Razem i zarządu okręgu Gdynia. - Nasuwają mi się też pytania, czy jako mieszkanki i mieszkańcy powiatu puckiego jesteśmy należycie chronieni przez miejscową policję. Dlatego w trybie interwencji poselskiej zadamy ważne pytania m.in. Komendzie Wojewódzkiej Policji:
- czy funkcjonariusz, który został niemal na gorącym uczynku przyłapany na odstrzeleniu zwierzęcia w przeddzień zdarzenia, o które oskarżony jest pan Rafał, posiadał w tym czasie jakiekolwiek uprawnienia myśliwskie?
- dlaczego ten sam funkcjonariusz przyjmował zgłoszenie kolejnego dnia o rzekomym przeszkadzaniu przez pana Rafała w polowaniu?
- ile czasu upłynęło od zgłoszenia do przyjazdu patrolu w dniu rzekomego przeszkadzania w polowaniu, a ile w dniu poprzedzającym to zdarzenie?
- dlaczego po złożeniu wniosku o przeniesienie sprawy do innej jednostki w związku z podejrzeniem konfliktu interesów, nie przeniesiono sprawy, tylko pilnie skierowano do sądu akt oskarżenia?
- Bardzo liberalne prawo łowieckie, które daje możliwość praktycznie nieograniczonego polowania w bardzo bliskiej odległości od zabudowań i miejsc pracy to realne zagrożenie dla Polek i Polaków, zwłaszcza tych, które - jak pan Rafał - żyją w strefie nieustannego ostrzału - mówiła Anna Górska z zarządu krajowego Razem. - Poczucie zagrożenia mieszkanek i mieszkańców to jedno, ale drugi ważny aspekt to bezradność ludzi w wielu lokalnych społecznościach i poczucie, że nie mają do kogo zwrócić się o pomoc. Przez funkcjonowanie tzw. Rzeczpospolitej myśliwskiej cierpimy my i nasze dzieci. Niekiedy płacimy za to życiem, jak 16-latek z Kazachstanu, uczeń, który rok temu został pomylony z dzikiem przez myśliwego - byłego policjanta - pod Lublinem. Wspomnę też 14-letniego chłopca, który dwa miesiące temu pod Kartuzami został postrzelony w nogę. Szczęśliwie przeżył, ale minie jeszcze wiele czasu zanim wróci do zdrowia i sprawności. Jego również pomylono z dzikiem.
Działaczki zwracały uwagę, że w tej kadencji Sejmu, która wzorem poprzedniej jest bardzo przychylną dla myśliwych, Razem próbowało zablokować - poprzez poprawki posłanki Darii Gosek-Popiołek - m.in. możliwość polowania po zmroku z użyciem noktowizorów oraz tłumików. - Sprzeciwiamy się także udziałowi dzieci w polowaniach oraz zwracamy uwagę na to, że odstrzały sanitarne, zdaniem wielu specjalistów i naukowców m.in. z Polskiej Akademii Nauk są nieskuteczną formą walki z wirusem ASF - dodały.
- Jako Razem będziemy dążyć do całkowitego zakazu polowań po zmroku - mówiła Górska. - Należy absolutnie zwiększyć dystans polowań od zabudowań mieszkalnych i zakładów pracy do nie mniejszego niż zasięg broni, której używają w danym polowaniu myśliwi i łowczy. Polowania powinny być ogłaszane z wyprzedzeniem przynajmniej dwutygodniowym, umożliwiającym mieszkańcom zapoznanie się z informacją o terminie, godzinach i miejscu polowania. Miejsca polowań muszą być odpowiednio oznaczane. Przepisy łowieckie powinny też bezwzględnie respektować prawo właścicieli do uniemożliwiania przeprowadzania polowań na ich terenie - dodała.