Warszawscy posłowie i działacze Razem domagają się od Mateusza Morawieckiego, by w porozumieniu z władzami Warszawy odebrał nieruchomości w stolicy bezprawnie użytkowane przez władze rosyjskie.
Nieruchomości, które zajmuje ambasada rosyjska, oraz kilka innych adresów stanowiących zaplecze korpusu dyplomatycznego zostały nabyte przez ZSRR jeszcze w latach 50-tych. Część z nich Rosja otrzymała w wyniku porozumień międzyrządowych z 1974 r., 1978 r. i z lat 1985/1986, które zobowiązywały Rosję i Polskę do przekazania na zasadzie wzajemności nieruchomości na potrzeby przedstawicielstw dyplomatyczno-konsularnych obu krajów. Jak podkreślają działacze warszawskiego Razem, jedynie Polska wywiązała się w całości z tych zobowiązań.
– Decyzja o odebraniu Rosji tych budynków powinna zapaść 10 lat temu. Niestety mimo prawomocnych wyroków od tamtej pory nikt tego nie wyegzekwował i dopiero rosyjska inwazja na Ukrainę może stać się impulsem, by to zrobić skutecznie - mówi warszawska posłanka partii Razem Magdalena Biejat. Biejat wraz z warszawskim posłem Adrianem Zandbergiem i władzami warszawskiego okręgu ugrupowania wysłali list w tej sprawie do premiera Mateusza Morawieckiego.
Sprawa dotyczy sześciu warszawskich nieruchomości: przy Szucha 8, Beethovena 3, Belwederskiej 25, Bobrowieckiej 2b, Kieleckiej 45 i Sobieskiego 100. Jak wskazują w liście do premiera posłowie, budynki powinny zostać przeznaczone na urządzenie dwujęzycznych szkół oraz mieszkań dla uciekających przed wojną Ukraińców, a zysk z dochodów z najmu lokali użytkowych – na wsparcie Ukrainy.
– Jest też drugi aspekt tej sprawy. Rosja z tych bezprawnie zajmowanych budynków przez lata pobierała milionowe zyski, które powinny zostać w Polsce. Rada Ministrów powinna zlecić zbadanie wszystkich możliwości prawnych, by skutecznie wyegzekwować od Rosji odszkodowanie za bezumowne korzystanie z lokali i zwrot utraconych korzyści tj. pieniędzy, które moglibyśmy czerpać z wynajmu - mówi poseł Zandberg.