Instytut Rozwoju Języka Polskiego imienia świętego Maksymiliana M. Kolbego to kolejna instytucja tworzona po to, żeby obsadzić ją swoimi kolegami i koleżankami – mówią posłanki Razem i interweniują w sprawie funduszy na naukę jezyków mniejszości i polskiego wśród Polonii.
Do Instytutu Rozwoju Języka Polskiego imienia świętego Maksymiliana M. Kolbego ma trafić 100 mln zł. Partia Razem zwraca uwagę, że nowy instytut dubluje kompetencje już istniejących, ale niedofinansowanych podmiotów, Instytutu Języka Polskiego PAN, Instytutu Badań Literackich PAN oraz Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą. Według doniesień prasowych średnie wynagrodzenie w nowej instytucji będzie wynosić 11 tys. zł brutto, a jej dyrektor ma zarabiać 30 tys. zł brutto.
– Żeby krzewić znajomość języka polskiego także wśród Polonii, to wystarczy zainwestować w te instytucje, które już funkcjonują. Należałoby przyznać im granty, stworzyć nowe etaty. Tymczasem rok przed wyborami i spodziewaną porażką wyborczą PiS wyciąga rękę po publiczne pieniądze, żeby minister Czarnek mógł stworzyć stanowiska dla swoich – mówiła Paulina Matysiak, posłanka Razem (Klub Lewicy) na dzisiejszej konferencji prasowej w Sejmie.
Politycy Razem zwracają uwagę, że w tym samym czasie, kiedy w sejmie toczą się prace nad instytucjami rzekomo dbającymi o język polski, poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski zapowiada cięcia w subwencji oświatowej dla mniejszości niemieckiej. Rok szkolny w szkołach w województwie opolskim rozpoczął się zmniejszeniem godzin nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości. Około 48 tysięcy dzieci zostało pozbawionych dodatkowych zajęć, a ok 500 nauczycielom języka niemieckiego grozi utrata pracy. W ciągu dwóch lat wydatki na naukę języka mniejszości mają zostać obcięte o kolejne 120 mln zł.
– Za nami kolejny odcinek krucjaty posła Janusza Kowalskiego, który próbuje zminimalizować możliwość nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości w Polsce. To sytuacja skandaliczna, która uderza w obywateli i obywatelki Polski. Skąd ta wściekłość i nienawiść u posła Kowalskiego w kontekście mniejszości niemieckiej? – dopytywała posłanka Razem i Klubu Lewicy Marcelina Zawisza.
Kamila Jarońska, działaczka Razem z Opola, zwróciła uwagę, że ograniczenie subwencji stanowi zagrożenie także dla funkcjonowania wielu mniejszych szkół, szczególnie tych położonych na wsiach, które działają m.in. dzięki funduszom na naukę języka niemieckiego jako języka mniejszości. Społeczność mniejszości niemieckiej w Opolskiem od lat 50. niejednokrotnie miała szansę wyjechać z naszego kraju, ale postanowili tu zostać i pracować dla dobra regionu. PiS odmienia patriotyzm przez wszystkie przypadki, ale ewidentnie nie ma pojęcia o patriotyzmie lokalnym – stwierdziła Jarońska.
– Opolskie to wielokulturowa społeczność. Są u nas Niemcy, Ślązacy, Polacy i od niedawna także Ukraińcy. Cięcie funduszy na nauczanie języka niemieckiego jako języka mniejszości na Opolszczyźnie to przede wszystkim szansa odebrana dzieciom, polskim obywatelkom i obywatelom. Lepsza znajomość tego języka to atut naszego województwa – dzięki temu w regionie np. chętnie lokują się międzynarodowe firmy. Przez głupie wojenki to, co działa na korzyść mieszkańców i mieszkanek Opolszczyzny zostanie zniszczone.
Posłanki Paulina Matysiak i Marcelina Zawisza zwróciły się z pytaniami w tej sprawie do ministra Pzemysława Czarnka. W interpelacji pytają, czy zgodnie zapowiedziami pieniądze odebrane dzieciom mniejszości niemieckiej zostały przeznaczone na naukę języka polskiego Polonii, czy cała kwota została przydzielona na powstanie Instytutu Rozwoju Kultury i Języka Polskiego im. Świętego Maksymiliana Marii Kolbego. Dodatkowo kierujemy pismo do Ministerstwa Spraw Zagranicznych z pytaniem, czy przez ostatnie 7 lat rząd zainicjował działania dyplomatyczne dotyczące zobowiązań traktatowych Niemiec względem nauczania języka polskiego.