– Nie ma zgody Lewicy na podwyżki cen biletów PKP – mówi Paulina Matysiak, posłanka partii Razem. – Polska, wzorem Finlandii czy Hiszpanii, powinna zachęcać do podróży pociągiem, zamiast sięgać do kieszeni pasażerów – uważa.
11 stycznia wchodzą w życie podwyżki cen biletów PKP Intercity. Zdecydowanie uderzą po kieszeniach podróżnych, ponieważ sięgają nawet 18%. Na takie działanie nie zgadzają się posłanki klubu Lewicy. Paulina Matysiak i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk proponują konkretne rozwiązania: zamrożenie cen i zerowy VAT na bilety kolejowe.
Taniej samolotem niż pociągiem?
Wzrost cen biletów odczują pasażerowie wszystkich linii PKP InterCity - zarówno tanich, regionalnych połączeń, jak i ekspresów. Najbardziej podrożeje Pendolino.
– Bilet z Warszawy do Krakowa to 200 zł, z Gdańska do Krakowa aż 264 zł – mówiła Matysiak. – Tak wysokie ceny oznaczają, że wiele osób wyciągnie z garażu własne auto czy zdecyduje się na lot samolotem. Trudno w to uwierzyć, ale połączenia lotnicze są teraz tańsze od kolei. To absurd – twierdzi posłanka. – PKP nie ma dla pasażerów żadnej nowej, lepszej oferty. Za tą podwyżką nie idzie większa punktualność czy komfort. PKP Intercity po prostu zwiększa swoje zyski kosztem pasażerów - mówi.
Jak podkreśla Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Nowej Lewicy, bardzo szkodliwe są też podwyżki cen biletów na tańszych, regionalnych trasach. – Mamy kryzys ekonomiczny, wiele rodzin z trudem związuje koniec z końcem. Regionalnymi pociągami ludzie dojeżdżają do pracy, do szkoły czy na uczelnię. Nie stać ich na to, żeby płacić więcej za bilet. Te podwyżki uderzą po kieszeniach mniej zamożną część społeczeństwa.
0 VAT i zamrożenie cen
Jak twierdzi Paulina Matysiak, rząd ma narzędzia, żeby zahamować podwyżki. - Najprostszym pomysłem, który od tego roku obowiązuje w Finlandii, jest obniżenie podatku VAT na bilety kolejowe. W ramach tarczy inflacyjnej rząd Morawieckiego obniżył VAT na żywność. Ten sam mechanizm można wprowadzić na kolei - wyjaśniała. Można też, podobnie jak w Holandii, Niemczech czy Luksemburgu, znieść czy znacząco obniżyć opłaty za korzystanie z torów. – W każdym bilecie płacimy za to, że pociąg jedzie po torach, naszych, polskich, zarządzanych przez spółkę skarbu państwa, PLK. Wiele europejskich krajów już w pandemii zdecydowało, że takie opłaty nie mają sensu – argumentowała posłanka.
– Panu Adamczykowi czy panu Morawieckiemu może się wydawać, że podwyżka o kilka-kilkanaście złotych na jednym bilecie to niewiele. Ale dla osób, które kupują ten bilet codziennie, to już realny koszt. Nie możemy do tego dopuścić, spółka PKP Intercity musi się z tych podwyżek wycofać – wyjaśniała Dziemianowicz Bąk. – Transport zbiorowy to strategiczny sektor usług publicznych. Dlatego naszym kolejnym postulatem jest objęcie kolei takimi samymi dopłatami do energii elektrycznej jak odbiorcy indywidualni. Rząd musi zadbać o kolej, zamiast po raz kolejny sięgać do kieszeni pasażerów – mówiła.