Beata Szydło żegna się z fotelem premiera. Zastąpi ją Mateusz Morawiecki. — Zanim Morawiecki obejmie funkcję, powinien wytłumaczyć się w końcu z podejrzeń o konflikt interesów — komentuje Adrian Zandberg, jeden z liderów Partii Razem.
Zandberg zwraca uwagę, że Mateusz Morawiecki forsował dotąd rozwiązania zyskowne dla sektora bankowego, z którym jest powiązany. — Morawiecki chciał, by fundusze inwestujące w budowę biurowców były zwolnione z podatku dochodowego. Nawet rządzony przez PiS Narodowy Bank Polski przestrzegał, że nie ma powodu zwalniać tych funduszy z podatków. Przestrzegał, że może to spowodować wzrost spekulacji na rynku nieruchomości i nadwyrężyć budżet państwa. W Hiszpanii jednym z największych beneficjentów wprowadzenia takiej ulgi podatkowej stał się bank Santander, poprzedni pracodawca Morawieckiego — napisał Zandberg na swojej stronie w serwisie Facebook.
Polityk Razem podkreśla, że na decyzjach forsowanych przez Morawieckiego zyskał już BZ WBK, czyli polski oddział banku Santander. — Dzięki temu, że zrezygnowano z rozwiązania problemu frankowiczów, banki umoczone w kredyty frankowe odnotowały przed ostatnie dwa lata spektakularny wzrost cen akcji. Kiedy Morawiecki obejmował swoje stanowisko, akcje BZ WBK kosztowały ok. 270 złotych. Dwa lata później za jedną akcję trzeba było zapłacić 385 złotych. Przypomnijmy Mateusz Morawiecki przed objęciem stanowiska w rządzie był prezesem tego banku. Według oświadczenia majątkowego posiada nadal ponad 13 tysięcy akcji BZ WBK. Od 2015 sporo na nich zarobił — obecnie są warte ponad 5 milionów złotych — przypomina Zandberg. — Teraz, w związku z nową funkcją, Mateusz Morawiecki będzie dodatkowo zwierzchnikiem Komisji Nadzoru Finansowego, czyli instytucji, która kontroluje banki. W tym bank, którego jest udziałowcem.
Według Zandberga sprawa akcji to nie jedyna wątpliwość, która wiąże się z postacią Morawieckiego. — Tajemnicą poliszynela jest, że jako wicepremier utrącił reformę PIT. Dziś najbogatsi płacą w praktyce niższe stawki od pracowników. Podatek jednolity miał być ostrożnym krokiem w stronę przywrócenia elementarnej sprawiedliwości podatkowej. Mateusz Morawiecki powinien publicznie wytłumaczyć, jaka była jego rola w utrąceniu tego projektu. I jak wiele osobiście zarobił na systemie podatkowym korzystnym dla najbogatszych — podsumowuje polityk Razem.