Aktywiści, lokatorzy i politycy domagają się od władz Warszawy rozmów dotyczących trwającego kryzysu mieszkaniowego. W czwartek pod Pałacem Kultury i Nauki odbyła się manifestacja mieszkańców, organizacji lokatorskich oraz posłów partii Razem.
– Nie da się uniknąć dialogu społecznego i wiecznie uciekać. Mamy w Warszawie bezprecedensowy kryzys mieszkaniowy Cena wynajmu w ciągu ostatniego roku wzrosła o 40%, czyli ok. 1000 złotych – mówił Piotr Ikonowicz na konferencji prasowej poprzedzającej demonstrację. – Mamy epidemię firm, które wyrzucają niezgodnie z prawem na bruk. Coraz częściej zdesperowani młodzi ludzie zajmują pustostany, bo muszą gdzieś mieszkać. Według oficjalnych danych Ratusza pustostanów jest aż 8 tysięcy i powinny być one wyremontowane – dodał.
Ikonowicz poinformował, że protestujący mieli zamiar udać się po demonstracji na sesję Rady Miasta. Chcieli porozmawiać z Radnymi m. st. Warszawy o problemach mieszkańców. – Ale Rada podejrzanie przyśpieszyła zamknięcie sesji – stwierdził działacz.
Jan Mencwel z Miasto Jest Nasze punktował brak realizacji obietnic prezydenta Trzaskowskiego z początku kadencji o budowie 1500 mieszkań rocznie. Do dzisiaj powstało ich zaledwie 800. – Na tle Wiednia, który buduje ok. 10 tys. mieszkań rocznie, wypada to dosyć blado. Młodzi, którzy chcą zacząć nie mają alternatywy dla prywatnego rynku, gdzie na mieszkanie ich po prostu nie stać. Efekt jest taki, że prawie z nich do 35 roku życia mieszka z rodzicami – zauważył Mencwel.
W demonstracji wzięli udział mieszkańcy osiedli o nieuregulowanym statusie prawnym, wśród nich lokatorzy bloków Telewizji Polskiej. Budowa bloków została w 100% sfinansowana przez przyszłych mieszkańców, którzy powołali spółdzielnie i planowali wykup mieszkań w przyszłości. Robert Izdebski, przedstawiciel stowarzyszenia Nasz Dom Antalla 2 opowiedział, jak TVP oszukało mieszkańców: – Telewizja najpierw wycofała nas ze spółdzielni i przemianowała mieszkania na zakładowe. Długo się z nimi przepychaliśmy, dostawaliśmy zapewnienia, że oni to odkręcą i nagle zostaliśmy przekazani miastu, bo telewizji skończyły się umowy na dostarczanie mediów. Wielokrotnie przedstawiliśmy nasz problem miastu. Prezydent Trzaskowski obiecywał, że rozwiąże tę kwestię, bo widział, jak specyficznym przypadkiem jesteśmy. Do dzisiaj tego nie zrobił!
W podobnym pacie znajdują się mieszkańcy stojących obok bloków MPWiK. Pracownicy wodociągów byli zachęcani do podjęcia pracy w oczyszczalni perspektywą wykupu mieszkania. – Miasto rozumiało, że dzięki temu znajdowano nowych pracowników i że lokatorzy ponieśli 40% kosztów budowy budynków. W 2002 r. przygotowało nawet specjalną uchwałę, która miała dopełnić sprzedaży z bonifikatą, ale wraz ze zmianą ustroju miasto przestało ją procedować i nigdy do niej nie wróciło. Mieszkańcy do dzisiaj czekają na realizację obietnicy prezydenta Trzaskowskiego, by w końcu uregulować ich status – mówiła reprezentująca mieszkańców Zofia Suska.
Organizatorzy demonstracji zwrócili uwagę także na sytuację mieszkańców warszawskich czynszówek, którzy przystępując do programu, oddali nieodpłatnie na rzecz m. st. Warszawy mieszkania własnościowe. W zamian za to oraz 4 razy wyższy czynsz niż w innych miejskich lokalach, mieszkańcy mieli mieć możliwość wykupu lokali po 15 latach. – Program czynszowy na początku lat 2000 był alternatywą dla trudno dostępnych kredytów hipotecznych. Zaufaliśmy samorządowi za sprawą nie tylko zapisów w umowach, lecz także obietnic prezydenta Święcickiego na otwarciu osiedli czynszowych. Nikt nie mógł przewidzieć, że miasto nie wywiąże się z umowy, zmieni uchwałę studium i będzie udawać, że nigdy naszego programu nie było, więc nic nam się nie należy – mówiła Daria Mordo podczas konferencji. Mieszkańców czynszówek w oficjalnych stanowiskach poparła rady dzielnic – Mokotowa, Pragi Północ, Pragi Południe, Żoliborza – oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Jednak nawet próba rozwiązania problemu obywatelską inicjatywą uchwałodawczą skończyła się włożeniem jej przez miasto do zamrażalnika. – My zrealizowaliśmy swoją część umowy w 100%, teraz pora na miasto - podsumowała mieszkanka.
– Usłyszeliśmy dziś pod PKiN wiele historii lokatorów. Są różne, ale łączy je jedna rzecz - kompletna obojętność władz Warszawy. Zamykanie się przed mieszkańcami problemu nie rozwiąże - mówiła posłanka Magdalena Biejat, współprzewodnicząca partii Razem.
Posłanka podkreślała, że zarówno prezydent Rafał Trzaskowski, jak i jego gabinet, nie chcą rozmawiać z mieszkańcami i próbują uchylić się od odpowiedzialności. – To nie jest tak, że miasto nie ma narzędzi, żeby rozwiązać te problemy. Miasto zwyczajnie nie chce, co pokazało, wkładając do zamrażarki obywatelski projekt uchwały w sprawie osiedli czynszowych czy projekt obniżki czynszów w mieszkaniach komunalnych - mówiła Biejat.
– Unikanie rozmowy to jest droga donikąd. Ci wszyscy ludzie tu przyszli rozmawiać. Nie przyszli krzyczeć, ale rozwiązywać problemy. Przyszli z konkretnymi praktycznymi propozycjami, nad którymi powinien się na serio pochylić warszawski ratusz. Pojawili się tu studenci z osiedla Przyjaźń, mieszkańcy czynszówek, mieszkańcy TBS-ów z północy - oni wszyscy chcą usiąść do rozmów – podkreślał poseł Adrian Zandberg. Współprzewodniczący Razem zaapelował do Rady Miasta, aby kolejną sesję poświęcić kryzysowi mieszkaniowemu w stolicy.