- Lewica domaga się radykalnie większych środków na rozwój nauki - mówiła Dorota Olko, warszawska kandydatka Lewicy do Sejmu. - Wspieramy postulaty pracowników naukowych i ich walkę o wyższe pensje.
Pod Ministerstwem Finansów odbyła się dzisiaj pikieta, zorganizowana przez pracowników naukowych Uniwersytetu Warszawskiego. Swoją solidarność z protestującymi wyraziły warszawskie kandydatki do Parlamentu - Dorota Olko (nr 4 na liście do Sejmu) i posłanka Magdalena Biejat (kandydatka do Senatu z okręgu nr 45).
- Sama będę wkrótce broniła doktoratu i bardzo dobrze znam realia pracy młodych naukowców i naukowczyń - mówiła Olko. - Jedyne podwyżki, jakie dostają asystenci na uniwersytecie, wynikają z podwyżek płacy minimalnej. Dramatycznie mało środków przeznacza się na badania, oszczędza się dosłownie na wszystkim. To sprawia że młodzi, zdolni naukowcy albo rezygnują z kariery uniwersyteckiej, albo wyjeżdżają za granicę - wyjaśniała.
Jej zdaniem winnym tej sytuacji jest minister Przemysław Czarnek. - Ministerstwo Edukacji i Nauki wydaje się zajmować głównie toporną propagandą polsko-katolicką, zupełnie ignorując problemy nauki - stwierdziła. - Czas na zmiany, czas na radykalne podwyżki dla kadry akademickiej, zwłaszcza dla pracowników administracyjnych, doktorantów i adiunktów, bo oni zarabiają najgorzej.
Jak uważa posłanka Biejat, oszczędności na szkolnictwie wyższym i brak inwestycji w rozwój nauki to najgorsze, co można zrobić dla polskiej gospodarki. - Dzisiaj Polska konkuruje na rynkach europejskich niskimi podatkami i płacami. Jesteśmy na szarym końcu Unii Europejskiej w kwestii wydatków na naukę. To się musi zmienić. Potrzebujemy inwestycji w nowe, zielone technologie. Czas przestać patrzeć w przeszłość i zająć się przyszłością - mówiła. - Dlatego domagamy się podniesienia wydatków na rozwój nauki do 3 proc. PKB.