Tamara Czartoryska wydała oświadczenie w sprawie zakupu przez państwo kolekcji Czartoryskich. Twierdzi, że 500 mln złotych przekazanych Fundacji Książąt Czartoryskich od początku miało służyć prywatnej korzyści Adama Czartoryskiego. Partia Razem żąda, aby sprawą zajęła się prokuratura.
— To skandal, przy którym bledną afera billboardowa i sprawa niezasłużonych nagród dla ministrów. To gigantyczny przekręt na pół miliarda złotych — komentuje Maciej Konieczny z zarządu Razem. — Partia Razem od początku twierdziła, że przekazanie Czartoryskim przez Polskę 500 milionów złotych to zwykłe złodziejstwo. Dzisiaj nasze słowa potwierdzają... sami Czartoryscy. W związku z tym domagamy się niezwłocznego podjęcia działań przez prokuraturę i natychmiastowej dymisji wicepremiera Glińskiego.
Kolekcja dzieł sztuki — w tym słynna "Dama z gronostajem" — została zakupiona przez państwo w 2016 roku. Partia Razem alarmowała wtedy, że to marnowanie publicznych pieniędzy, bo obraz i tak był wystawiany publicznie i nie wolno było wywieźć z go kraju. Fundacja zapewniała, że zarobione pieniądze przeznaczy na wspieranie polskiej kultury. W ostatnich tygodniach okazało się jednak, że organizacja jest w stanie likwidacji, a środki ze sprzedaży kolekcji przetransferowano do Liechtensteinu.
Partia Razem złożyła dwa tygodnie temu wnioski do CBA i NIK o przeprowadzenie kontroli w Fundacji Czartoryskich i wyjaśnienie sprawy. — Okazuje się, że nie musieliśmy czekać na rozstrzygnięcia tych organów, bo wczoraj nastąpił niespodziewany zwrot aferze Czartoryskich. Tamara Czartoryska, córka tak zwanego księcia, najwyraźniej pokłócona z ojcem, wydała oświadczenie, w którym czarno na białym stwierdza, że cała sprawa była ukartowana i chodziło wyłącznie o wyprowadzenie publicznej kasy do prywatnych kieszeni — mówi Konieczny.
Partia Razem domaga się dymisji ministra Glińskiego w związku z aferą Czartoryskich
We wczorajszym oświadczeniu Czartoryska potwierdza, że większość funduszy ze sprzedaży kolekcji została wyprowadzona do Liechtensteinu. Resztę pieniędzy fundacja rozdzieliła między fundacje członków swoich władz. Tamara Czartoryska twierdzi, że transakcja od początku miała na celu "poprawienie płynności finansowej Adama Czartoryskiego". W oświadczeniu pisze wprost o unikaniu opodatkowania i praniu pieniędzy. — Panowie szlachta nie mają żadnych skrupułów. To były pieniądze podatników, czyli pieniądze nas wszystkich! — oburza się Julia Zimmermann z zarządu Razem.
Partia Razem zgłosi dziś sprawę do prokuratury. — Powinna to zrobić sama Czartoryska, gdy tylko dowiedziała się o nieprawidłowościach. Zamiast tego żali się w oświadczeniu, że musiała zgodzić się na wszystko, bo inaczej ojciec nie przyszedłby na jej ślub. To komiczne wytłumaczenie — komentuje Zimmermann. Działaczka Razem zauważa , że prokuratura powinna przyjrzeć się roli, jaką w całej sprawie odegrał Maciej Radziwiłł, brat Konstantego Radziwiłła. W 2016 roku, kiedy Piotr Gliński dokonywał transakcji, Konstanty Radziwiłł był ministrem zdrowia w rządzie Beaty Szydło. Maciej Radziwiłł znalazł się w zarządzie Fundacji Czartoryskich dwa dni przed podpisaniem umowy z Ministrem Kultury. To Maciej Radziwiłł, wraz z Janem Lubomirskim, podpisał umowę z Glińskim. Tamara Czartoryska twierdzi też, że Radziwiłł posługiwał się sfałszowanymi dokumentami. — Ta sprawa śmierdzi. Maciej Radziwiłł, brat ministra Konstantego Radziwiłła, wygląda tu na mózg całej szemranej operacji — zwraca uwagę Zimmermann.
Partia Razem zgłosi dziś sprawę do prokuratury. — Powinna to zrobić sama Czartoryska, gdy tylko dowiedziała się o nieprawidłowościach. Zamiast tego żali się w oświadczeniu, że musiała zgodzić się na wszystko, bo inaczej ojciec nie przyszedłby na jej ślub. To komiczne wytłumaczenie — komentuje Zimmermann. Działaczka Razem zauważa , że prokuratura powinna przyjrzeć się roli, jaką w całej sprawie odegrał Maciej Radziwiłł, brat Konstantego Radziwiłła. W 2016 roku, kiedy Piotr Gliński dokonywał transakcji, Konstanty Radziwiłł był ministrem zdrowia w rządzie Beaty Szydło. Maciej Radziwiłł znalazł się w zarządzie Fundacji Czartoryskich dwa dni przed podpisaniem umowy z Ministrem Kultury. To Maciej Radziwiłł, wraz z Janem Lubomirskim, podpisał umowę z Glińskim. Tamara Czartoryska twierdzi też, że Radziwiłł posługiwał się sfałszowanymi dokumentami. — Ta sprawa śmierdzi. Maciej Radziwiłł, brat ministra Konstantego Radziwiłła, wygląda tu na mózg całej szemranej operacji — zwraca uwagę Zimmermann.
Politycy Razem podkreślają, że współodpowiedzialność za aferę Czartoryskich ponosi Piotr Gliński. — Albo jest skrajnym naiwniakiem, który nie umie bronic interesów Polski, albo od początku wiedział o całym przekręcie i był w niego zamieszany. Jedno i drugie oznacza, że nie powinno być dla niego miejsca w polskim rządzie. Nie można lekką ręką oddawać magnatom w prezencie pół miliarda złotych z publicznej kasy. Dlatego z całą stanowczością domagamy się dymisji ministra Glińskiego — podsumowuje Konieczny.