W szpitalu wojewódzkim w Przemyślu trwa protest głodowy pielęgniarek. W środę pielęgniarki spotkały się z Adrianem Zandbergiem, jednym z liderów Partii Razem. Zandberg poparł postulaty protestujących.
— Pielęgniarki mają rację. Płace średniego personelu medycznego trzeba podnieść. Nie sposób zrozumieć postawy władz wojewódzkich. Marszałek zachowuje się po prostu nieodpowiedzialnie — mówił Zandberg na konferencji prasowej, zwołanej przez Partię Razem i Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.
Na przemyskim rynku zgromadziły się pielęgniarki i ich rodziny. Towarzyszyły im działaczki Razem z Przemyśla. — My, tu w Przemyślu, nie jesteśmy Polkami drugiej kategorii. Mamy prawo do porządnej opieki medycznej. Panie pielęgniarki protestują w słusznej sprawie. Domagają się tego, żeby dostawać takie same pensje jak w innych miastach. To walka o dobrą opiekę zdrowotną dla nas wszystkich. Jesteśmy solidarne z pielęgniarkami, będziemy je wspierać — zadeklarowała Liliana Kalinowska, liderka przemyskiego Razem.
— Nasz protest to akt rozpaczy. Czujemy się upokorzone przez pana marszałka, który nie chce nas poważnie traktować. Chcemy godnych płac, za które da się przeżyć. Ciężko pracujemy, mamy wysokie kwalifikacje i chcemy dostawać takie same płace, jak nasze koleżanki w innych szpitalach wojewódzkich — mówiła Danuta Wardęga z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. — Chcemy rozmawiać, chcemy się porozumieć. Chodzi nam po prostu o godne płace. Ale władze nie traktują nas poważnie.
Adrian Zandberg zwrócił się do marszałka Władysława Ortyla z PiS: — Apelujemy do marszałka województwa o poważne potraktowanie postulatów pielęgniarek. Za chwilę to na Pana spadnie odpowiedzialność, jeśli trzeba będzie zamykać oddziały przez brak średniego personelu medycznego.
Protest pielęgniarek trwa od 3 września. Pielęgniarki głodują, bo domagają się podwyżki płac. Dotychczasowe rozmowy nie przyniosły rezultatów. Pielęgniarki uważają, że władze, ignorując protest, próbują złamać strajk.
— Nasz protest to akt rozpaczy. Czujemy się upokorzone przez pana marszałka, który nie chce nas poważnie traktować. Chcemy godnych płac, za które da się przeżyć. Ciężko pracujemy, mamy wysokie kwalifikacje i chcemy dostawać takie same płace, jak nasze koleżanki w innych szpitalach wojewódzkich — mówiła Danuta Wardęga z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. — Chcemy rozmawiać, chcemy się porozumieć. Chodzi nam po prostu o godne płace. Ale władze nie traktują nas poważnie.
Adrian Zandberg zwrócił się do marszałka Władysława Ortyla z PiS: — Apelujemy do marszałka województwa o poważne potraktowanie postulatów pielęgniarek. Za chwilę to na Pana spadnie odpowiedzialność, jeśli trzeba będzie zamykać oddziały przez brak średniego personelu medycznego.
Protest pielęgniarek trwa od 3 września. Pielęgniarki głodują, bo domagają się podwyżki płac. Dotychczasowe rozmowy nie przyniosły rezultatów. Pielęgniarki uważają, że władze, ignorując protest, próbują złamać strajk.