Jacek Wilk zaprasza kandydatów do PE w okręgu śląskim do debaty w języku angielskim. Maciej Konieczny, "jedynka" Lewicy Razem: - Debaty są dla wyborców, a nie wszyscy z nich mówią po angielsku. Debata po angielsku to pomysł niedemokratyczny.
Wilk w wyborach europejskich startuje z pierwszego miejsca na liście Konfederacji. Do wspólnej debaty przedwyborczej, która miałaby być prowadzona w języku angielskim, zaprosił osoby startujące z pierwszych miejsc na listach konkurencyjnych komitetów wyborczych w okręgu nr 11 (woj. śląskie).
- Kampania wyborcza łączy ludzi w przedziwnych konfiguracjach. Robert Biedroń (43 lata) z Wiosny oraz Jacek Wilk (44 lata) z Konfederacji okazują się mieć podobny fetysz - pragną rozmawiać ze sobą w języku angielskim - zażartował z propozycji Maciej Konieczny na swoim fanpage'u na Facebooku. Kandydat Lewicy Razem skrytykował pomysły prowadzenia debat przedwyborczych w językach obcych, tłumacząc, że nie dla wszystkich wyborców takie debaty byłyby zrozumiałe.
- Swojego angielskiego raczej nie muszę się wstydzić. We współpracę polityczną na poziomie europejskim jestem zaangażowany od kilkunastu lat. Działałem w organizacjach międzynarodowych, parę lat mieszkałem na Wyspach. Myślę, że dałbym radę. Tyle, że debata wyborcza nie jest dla mnie, Roberta Biedronia, ani Jacka Wilka. Nie ma żadnej europejskiej komisji egzaminacyjnej, która rekrutuje na stanowisko europosła. O tym decydują polscy wyborcy. Niektórzy z nich mówią po angielsku, inni nie. To dla nich są przedwyborcze debaty. Wszyscy mają prawo dowiedzieć się, jakie mamy poglądy. Robienie debaty po angielsku jest tyleż absurdalne, co niedemokratyczne - napisał Konieczny.
W swoim wpisie Konieczny odmawia "popisywania się" znajomością angielskiego w ramach przedwyborczych dyskusji i deklaruje, że "chętnie podyskutuje z konkurentami o przyszłości Europy. Po polsku".
Zobacz cały wpis:
Zobacz cały wpis: