- Podwyżka, która dotknie tysiące mieszkańców Mazowsza, jest wprowadzana po cichu i z zaskoczenia - alarmował poseł Adrian Zandberg na dzisiejszej konferencji o planowanym wzroście cen biletów Kolei Mazowieckich.
"Z niepokojem przyjęliśmy wiadomość o podwyżkach cen biletów na przejazdy pociągami Spółki „Koleje Mazowieckie – KM” sp. z o.o., przygotowywanych przez jej kierownictwo za Pana wiedzą. Obywatele nie powinni się dowiadywać o tym, że planujecie Państwo wyższe ceny za bilety, z krótkiej wzmianki w porządku obrad posiedzenia zarządu" piszą w liście do marszałka Adama Struzika Adrian Zandberg i Magdalena Biejat, posłowie partii Razem i Klubu Lewicy.
Informacje na temat podwyżki odnaleźć można w notatkach z posiedzeń zarządu sejmiku wojewódzkiego, które odbyły się 10 grudnia oraz 7 stycznia. - Niełatwo się do nich dokopać. Kolejny raz podwyżka, która dotknie tysiące mieszkańców Mazowsza jest wprowadzana po cichu i z zaskoczenia. Urząd marszałkowski i należące do niego Koleje Mazowieckie nie raczyli poinformować mieszkańców o swoich planach - stwierdził Zandberg.
Podwyżkę oficjalnie przygotowuje przewoźnik. Jednak zmiany cen biletów musi zatwierdzić właściciel, a zarazem organizator transportu, czyli Zarząd Mazowsza. - Najwyraźniej Adam Struzik postanowił jak najdłużej trzymać nowy cennik KM w swojej szufladzie. Mechanizm opracowywania podwyżki oraz sposób jej zatwierdzania są skrajnie nieprzejrzyste. Modyfikacja cennika opracowywana jest przez organy spółki: Zarząd i Radę Nadzorczą, a zatwierdza ją marszałek i jego zastępcy, bez konsultacji z Sejmikiem. Po cichu, pod stołem i na ostatnią chwilę - podsumował poseł Razem.
Warszawscy posłowie Razem przygotowali list do marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika z apelem o ujawnienie planów podwyżek w Kolejach Mazowieckich. - Chcemy żeby marszałek przestał ukrywać proces wprowadzanych zmian. Podwyżki rzutujące na koszty i jakość życia mieszkańców całego regionu powinny być podejmowane w sposób możliwie przejrzysty, przy uwzględnieniu opinii mieszkańców. Nie można wprowadzać podwyżek bez konsultacji z ekspertami i mieszkańcami oraz bez publicznej debaty nad tym, czy podwyżki są konieczne i sensowne - przekonywała posłanka Magdalena Biejat.
- Jestem siedlczanką i wiem, jak wielu ludzi z mojego miasta codziennie dojeżdża pociągiem do pracy. Podobnie jest w innych częściach Mazowsza. Te zmiany uderzą w mieszkańców Mińska Mazowieckiego i Grodziska Mazowieckiego, Sochaczewa i Żyrardowa, a także mniejszych miasteczek i wsi - podkreślała rzeczniczka Razem, Dorota Olko. - A przecież już dziś bilety Kolei Mazowieckich są droższe niż bilety innych przewoźników. Na mojej najczęstszej trasie Siedlce-Warszawa bilet na pospieszny pociąg TLK jest tańszy niż na osobowy Kolei Mazowieckich! Z pociągu pospiesznego nie skorzystają jednak pasażerowie, którzy chcą wsiąść w Cegłowie, Kotuniu czy Dębem Wielkim, bo taki pociąg się tam nie zatrzymuje - zauważyła Olko.
Rzeczniczka Razem przypomniała, że ugrupowanie nie po raz pierwszy zajmuje się problemami transportowymi na Mazowszu. - W ostatnich latach próbowaliśmy zatrzymać zamykanie kolejnych PKS-ów: PKS Mława, PKS Ostrołęka, PKS Mińsk Mazowiecki. Te likwidacje pozbawiły mieszkańców kilkunastu gmin dostępu do jakiegokolwiek transportu zbiorowego. Marszałek Struzik pozostawał wtedy głuchy na nasze apele. A przecież samorząd powinien zachęcać do korzystania z transportu zbiorowego! - przypomniała Olko.
W dzisiejszej konferencji prasowej udział wzięli udział także działacze społeczni. - 18 lat niepodzielnych rządów Mazowszem Adama Struzika sprawiło, że pan marszałek kompletnie odkleił się od rzeczywistości. Trzeba mieć niebywały tupet, jeździć z Płocka do pracy w Warszawie na koszt mieszkańców, a jednocześnie windować ceny biletów najbiedniejszym mieszkańcom regionu. Ponieważ skala podwyżki nie jest jeszcze znana, domagamy się aby pan marszałek przyznał się jak głęboko zamierza sięgnąć nam wszystkim do kieszeni - mówił Piotr Figiel z Fundacji Nowe Spojrzenie.
Figiel zauważył, że Koleje Mazowieckie dostają coraz więcej funduszy z samorządowej dotacji, a nie idą za tym inwestycje w rozwój sieci połączeń. - Niestety podwyżce nie towarzyszy poprawa rozkładu jazdy pociągów, a ostatnia reaktywacja połączeń miała miejsce ponad dziesięć lat temu. Dostawy nowych pociągów opóźniają się, a dotacja wypłacana spółce z roku na rok lawinowo rośnie. Sfinansowany przez Koleje Mazowieckie propagandowy film, w którym Adam Struzik przedstawia siebie jako odnowiciela kolei na Mazowszu, jest jawną kpiną z mieszkańców - skomentował ekspert.
- Już kilka miesięcy temu z Fundacją Nowe Spojrzenie apelowaliśmy o zwrot w polityce transportowej województwa. Zamiast podnosić ceny biletów należy podjąć działania mające na celu zwiększenie dostępu do transportu publicznego i jego zintegrowanie. Należy powołać mazowieckiego organizatora transportu, który emitowałby bilety obowiązujące u wszystkich przewoźników kolejowych oraz autobusowych i realizował przewozy o charakterze użyteczności publicznej, dotowane przez samorząd Mazowsza) - przekonywał Piotr Szumlewicz ze Związkowej Alternatywy. Zwrócił uwagę, że podwyżka cen biletów oznacza zmniejszenie realnych płac pracowników dojeżdżających do pracy koleją.
- Podniesienie cen biletów dokonuje się bez dialogu, bez konsultacji społecznych, bez wysłuchania partnerów społecznych, bez uwzględnienia głosu mieszkańców regionu, bez analiz, bez ekspertyz, bez przedstawienia alternatyw. Niestety samorząd lekceważy dialog społeczny tak samo jak rząd - podsumował Szumlewicz.